Fot. Facebook/Dawny Krzesk, 123rf.com
Reklama.
Pokaże mieszkańcom Podlasia żarówkę i radio, bo przecież nie znają.
- Tak, trochę boję się niedźwiedzi polarnych i tego, że na granicy województw wmuszą we mnie szklankę bimbru - przyznaje 26-latek, który na co dzień ceni raczej jägerka popijanego yerbatą. Jest jednak - jak nauczycielka Jola z "Konopielki" - gotów pokonać swe obawy, by zanieść biednym Podlasiakom oświecenie.
Poza radiem (nastawionym na Tok FM) i żarówką (która pozwoli mieszkańcom Wschodu czytać wieczorami "Gazetę Wyborczą", co może oduczy ich głosować na Dudę) warszawiak myśli też o tym, by wziąć ze sobą takie artefakty cywilizacji jak golarka elektryczna, mikrofalówka i mydło.
Jak twierdzi Jacek, to pierwsze będzie zbawieniem dla zarośniętych mężczyzn, a to drugie docenią gospodynie, które dziś muszą od świtu palić chrustem pod piecem, by przyrządzić mężowi kaszę z omastą. Trzeci gadżet natomiast przyda się wszystkim.
26-latek wciąż nie jest pewien, jak ma pociągiem przetransportować do Białegostoku generator prądu, bo przecież w drewnianych chatach rdzennych mieszkańców na pewno nie ma gniazdek. Mimo tych trudności pozostaje jednak optymistą.
- Najwyżej wezmę takie małe radyjko na baterie - mówi Jacek, który wie, że wielkie zmiany trzeba wprowadzać stopniowo i gdyby pokazał Podlasiakom iPhone'a ze Spotify, mógłby doprowadzić do niejednego zawału serca. Jak dodaje, wszystko jest jednak kwestią czasu i dobrej woli. W planach ma już przekazanie wioskowej szeptusze telefonu Nokia 3310.
Jak będzie jechał po drugą dawkę.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.