Dramat 50-latki. Dostała robota sprzątającego i teraz będzie mieć czas dla siebie
ASZdziennik
14 maja 2021, 09:02·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 14 maja 2021, 09:02
Dramatyczne chwile przeżywa właśnie 50-letnia Anna z Bydgoszczy. Syn, nie mając żadnego poszanowania dla jej trybu życia i przyzwyczajeń, postanowił sprawić jej dziwaczny prezent. Teraz Anna ma robota PURON PR10, który sprząta zamiast niej, a także wiele wolnego czasu na hobby, rozmyślania i w ogóle różne takie egzotyczne sprawy.
Reklama.
50-latka dotąd spędzała większość dnia, doprowadzając dom do stanu lśnienia. Niestety, przez robota, który odkurza i myje podłogi, kobieta ma teraz mnóstwo niezagospodarowanych minut na nieprzyjemne myśli o własnym życiu, śmierci i tym, że utknęła z mężem w kujawsko-pomorskiem, a przecież kiedyś chciała mieszkać w Paryżu.
- I po co to? - pyta Anna, której przy mopowaniu kuchni nie przychodziły do głowy tego rodzaju niepokojące pytania.
- Żeby przynajmniej ten PURON źle odkurzał i trzeba było po nim poprawiać... - wzdycha niepocieszona 50-latka, która miałaby wielką ochotę podziękować synowi za prezent, a potem i tak sprzątać sama, bo zrobi to lepiej.
Niestety, nowy sprzęt już rozpanoszył się we wszystkich zakamarkach domu i właśnie jak na złość ma funkcje (np. dezynfekcja lampą UV), którymi nie dysponował zwykły, stary, kochany odkurzaczyk, przy którym trzeba było się nalatać pół dnia. Można też włączyć go wiele razy w ciągu dnia, nawet gdyby jakaś dobra dusza przyszła nabrudzić butami zaraz po sprzątaniu.
- Co ja mam teraz robić? - pyta 50-latka, która do tej pory - od czasu, gdy nauczyła ją tego matka - hobbystycznie traktowała raczej starania, by rodzina miała zawsze czysty parkiet. Teraz z nudów zaczęła zaś czytać książki, a czasem przychodzi jej zaś do głowy zagadkowa myśl, by zająć się robieniem w domu świeczek lub dekupażem.
Jak dowiaduje się ASZdziennik, dodatkowe godziny w ciągu dnia to dopiero pierwszy krok 50-latki na ryzykownej drodze porzucenia całożyciowych zwyczajów.
Anna już niedługo nauczy się pić dla przyjemności kawę na tarasie, a kiedyś w niedzielę powie mężowi, żeby poszli do knajpy na obiad, bo jej się nie chciało ugotować.