
Reklama.
Jak widzieliśmy w weekend na relacjach z Zakopanego, na Krupówkach odbył się naprawdę srogi - jak na warunki pandemiczne - melanż.
Melanż? No nie do końca, bo zdaniem publicysty "Wyborczej" to bunt mocniejszy od Strajku Kobiet. Sawka nazwał bibkę "aktem wyzwolenia".
"To był bunt mocniejszy od Strajku Kobiet, od marszów KOD, od manifestacji pod sądami. Był najmocniejszy dlatego, że absolutnie lekceważący obecną władzę. Jakby nie istniała" - pisze Jerzy Sawka w komentarzu zatytułowanym "Noc wyzwolenia na Krupówkach".
"Ludzie dali upust swojej potrzebie radości życia. Ta spontaniczna karnawałowa impreza pod gołym niebem, z polskimi bijatykami i pijanymi lezącymi w śniegu, z interweniującą policją, nie przebiegała pod żadnymi hasłami sprzeciwu wobec rządzących. Tam było zero polityki. Tam polityka była totalnie ignorowana. Tam była potrzeba normalności - tym samym tam była najczystsza polityka: uczestnicy tej imprezy gremialnie mieli władzę (...) głęboko gdzieś" - napisał publicysta "Wyborczej".
Sorry dziewczyny - ale te wasze hasełka o prawach człowieka to nuda. Następnym razem zamiast walczyć o swoje prawa polecamy popić grzańca, mieć w dupie obostrzenia i urządzić na Rondzie Praw Sławomira tradycyjną polską bijatykę.
To jest ASZdziennik, ale żaden cytat z "Wyborczej" nie został zmyślony.