Spacer zmarnowany: telefon padł na mrozie i nie ma czego wrzucić na story
ASZdziennik
18 stycznia 2021, 17:15·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 18 stycznia 2021, 17:15
Dla 30-letniego Jacka z Gdańska była to trudna niedziela. Mężczyzna - radosny i pełen zapału - ubrał się ciepło i wyszedł do pobliskiego lasu. Jak mówi, zamierzał zrobić dla wszystkich swoich 318 followersów obszerny reportaż z faktu, że chodzi sobie po śniegu. Niestety, na przeszkodzie stanęła mu technologia.
Reklama.
- Po 20 minutach na mrozie padł mi telefon i cała wyprawa na nic.
Dziś Jacek może spełnić swój kronikarski obowiązek tylko za pomocą słów, którymi nie sposób wszak oddać wszystkiego tak dobrze jak fotami na Insta. Wzruszeni jego smutnym wypadkiem dajemy mu platformę, by mimo wszystko spróbował.
- Widziałem olśniewającą biel, bardzo niebieskie niebo i śnieg na drzewach - relacjonuje Jacek swój spacer, którego przez kaprys losu nie dane było zobaczyć było oprócz niego.
- Bardzo świeciło słońce i nawet tak trochę wszedłem na zamarznięte jezioro - tak 30-latek mówi o dalszych przygodach, które przeżył sam, bez świadków i bez pamiątki. To jednak nie wszystko. Jak kończy swą opowieść Jacek z wyraźnym bólem:
- A na drzewie dosyć blisko siedział dzięcioł.
Choć przez złośliwą postawę baterii w telefonie świat stracił wiele, to sam Jacek nie musi się jakoś bardzo martwić. Jak wynika z naszych szacunków, ominęło go ok. 11 serduszek na Insta. To mniej, niż zwykle dostaje za swoje zdjęcia.
Bo 95% ludzi było na swoich własnych spacerach.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.