
Reklama.
- Otwieramy się na pacjentów i wychodzimy ze szczepionką ze szpitalnych murów - poinformował minister rolnictwa. - Polacy od 1 stycznia będą mogli być zaszczepieni w lasach, na łąkach, w zagajnikach, a także w terenie miejskim. Zapraszamy dzieci do zgłaszania się do nagonek.
Myśliwych wyposażono już w broń wiatrową wraz z zapasem jednorazowych strzykawek-strzałek od Pfizera. Wytrawny strzelec będzie w stanie zaszczepić pacjenta z odległości 60 metrów.
- Faza szkoleń przebiegła pomyślnie - zapewnił szef resortu rolnictwa Grzegorz Puda. - Aż 78 proc. oddanych strzałów trafiło w pacjentów, z czego aż 3 proc w ramię.
Do akcji jako wolontariusz przystąpił m.in. pan Jarosław, prezes koła łowieckiego "Darz bór" z okolic Wyszkowa. Jego zdaniem, szczepienie przez myśliwych pozwala zachować większy dystans od pacjenta, a co za tym idzie, większe bezpieczeństwo.
- Tylko dziś z okna mieszkania zaliczyłem przepiękny kwadruplet całej rodziny - chwali się pan Jarosław. - Takie dorodne sztuki były, o, takie - pokazuje fotkę mężczyzny trzymającego wacik pod szyją.
Myśliwi są pełni zapału do pracy i zapewniają, że wpadka z ułożeniem w pokocie 20 lekarzy i pielęgniarek pod Grudziądzem już więcej się nie powtórzy.
Z góry przepraszają też, jeżeli podczas szczepień pod lufę podejdzie im antyszczepionkowiec.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.