Fot. 123rf.com
Reklama.
Mimo, że święta spędza jedynie w gronie męża, syna, córki i jej chłopaka, 60-latka przygotowała 196 pierogów z kapustą i grzybami, 30-litrowy garnek barszczu, 5 kilogramów sałatki warzywnej, osiem smażonych karpi, kilogram śledzi, dwa makowce, cztery serniki i wanienkę ryby w galarecie.
- Tak mi się jakoś zrobiło - odparła kobieta spytana o powód tak drastycznego łamania rządowych obostrzeń.
Jej rodzina twierdzi, że to nie pierwszy raz, gdy mama zrobiła jedzenia dla niemal setki osób. Podobno w każde święta robi 16-krotnie za dużo jedzenia, mówi, że "no tyle wyszło, nie narzekajcie, tylko jedzcie", a przy kolejnej okazji gotuje, nie modyfikując proporcji.
- Nie nauczył jej nawet incydent z wujkiem, który zginął przysypany lawiną mandarynek - wspomina jej córka Kamila.
Rodzina, która z przerażeniem patrzy na uginający się pod jedzeniem wigilijny stól straszy 60-latkę skargą do Sanepidu.
- Niczego mi nie udowodnią - odpowiada z niewinnym uśmiechem mama, która w międzyczasie zrobiła jeszcze wiadro kutii.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.