Fot. Facebook/Marsz Niepodległości
Reklama.
Przez godzinę stali w korku na rondzie Dmowskiego i nie powiedzieli słowa skargi.
- Nie było łatwo - przyznaje 25-letni Maciek, kierowca Opla, który normalnie w takiej sytuacji mówi "kurwa" jakieś siedemdziesiąt razy i zaczyna krzyczeć na swoją dziewczynę. - Ale czego się nie robi dla Ojczyzny?
Jak dowiaduje się ASZdziennik, Maćka i wszystkich innych dzielnych patriotów, którzy heroicznie wytrwali całą trasę z ronda Dmowskiego na Saską Kępę i z powrotem do Śródmieścia, w niebie czeka wieczna nagroda - wdzięczność zastępów Polaków, którzy w przeszłości przelali krew lub poświęcili życie, pracę i intelekt dla wolności ojczyzny.
Zanim jednak odbiorą od innych bohaterów niebiańską gratyfikację, narodowcy zdążyli sobie też zaskarbić uznanie współczesnych sobie mieszkańców stolicy. Dzięki ich przejazdowi przez miasto wreszcie mieli szansę poczuć się w Warszawie tak, jak normalnie w listopadowe święto niepodległości.
Bo tej jesieni jak do tej pory jakoś mało smogu było.
To jest ASZdziennik, ale samochodowy Marsz Niepodległości odbył się naprawdę.