
REKLAMA
To symboliczny pojedynek, który myśmy już przerobili w lipcu z Dudą i Trzaskowskim, więc teraz możemy spokojnie siedzieć na kanapie, wsuwać popcorn i się mądrzyć. A ponieważ wybory w USA to system, którego zwykły człowiek nie ogarnie rozumem - przygotowaliśmy dla was 7 zdań, które możecie o nich wygłosić, żeby pokazać, że kto jak kto, ale wy jesteście prawdziwymi ekspertami w temacie.
1. Trump przerżnie, nie ma innej opcji.
Możesz powiedzieć to w tonie pobożnego życzenia, jeśli nie lubisz tego wielkiego przyjaciela Andrzeja Dudy. Rzeczywiście, sondaże wskazują na przewagę Bidena - choć cztery lata temu też wskazywały na przewagę Hillary Clinton, a potem rano wszyscy zrobili Pikaczu.
2. Czekam oczywiście na wyniki z Florydy.
W USA jest inaczej niż w Polsce - ludzie nie głosują bezpośrednio na kandydata, ale na elektorów, którzy w ich imieniu wybiorą między Trumpem a Bidenem. Teraz oddajmy głos Maciejowi Czarneckiemu z Gazety Wyborczej, który wyjaśni wam to dalej:
Liczba elektorów w każdym stanie jest uzależniona od jego populacji (np. prawie 40-milionowa Kalifornia ma 55, a niewielka Iowa - sześciu). Zwycięzca zgarnia wszystkich. Do wygrania wyborów trzeba uzbierać ich 270.
Z Florydą jest taka sprawa, że ma aż 29 elektorów, a jednocześnie trudno przewidzieć, kto w niej wygra (to tzw. "swing state"). Jeśli uda się to Bidenowi, Donald Trump będzie miał bardzo niewielkie szanse na reelekcję.
A jak powiecie pewnym siebie tonem i z blazą na twarzy, że czekacie na wyniki z Florydy, każdy założy, że znacie się na Stanach jak nikt i w ogóle wyssaliście z mlekiem matki wszystko, co napisałam tutaj powyżej.
3. Ciekawe, co tam ten Sąd Najwyższy powie.
Trump już bezpretensjonalnie zapowiedział, że wybory pewnie skończą się w Sądzie Najwyższym (to znaczy, wiadomo, jak nie wygra). Jeśli czujesz się na siłach zostać politologiem-komparatystą, możesz porównać Supreme Court z naszym Trybunałem Konstytucyjnym - też jest zdominowany przez konserwatystów, a pan Donald lubi tam upychać sędziów kolanem.
4. Nie mają Sasina, to zrobili pocztą, he he.
Jak dowiadujemy się z szanowanych źródeł, prawie 100 milionów Amerykanów zdążyło już zagłosować korespondencyjnie, a z kasy państwa nie wyprowadzono 70 mln dolarów.
5. Jak u nas, obaj siebie warci.
Powiedz to, jeśli w Polsce jesteś zwolennikiem Lewicy, a w USA - Berniego Sandersa.
6. Najlepsze jest to, że w Stanach miliony obywateli w ogóle nie mogą głosować.
Niezłe jaja, nie?! To najprawdziwsza prawda: swoich elektorów nie ma Puerto Rico i inne, mniejsze terytoria zamorskie USA. Łączna ludność tych terenów to ponad 3 mln osób, które nie wybierają prezydenta, bo nie. Twój rozmówca na pewno tego nie wie, chyba że też ogląda Johna Olivera jak my.
7. Żeby się z nimi połapać, to i doktorat z amerykanistyki nie wystarczy.
A to możesz powiedzieć, jeśli wystarczy ci codzienne borykanie się z Polską i już serio nie musisz sobie dokładać.
ROZUMIEMY.
To jest ASZdziennik, ale w ogóle tutaj nie zmyślaliśmy, bo i tak byście się nie połapali.