
Reklama.
- Kiedy słucham postulatów, które są wykrzykiwane, że "mój brzuch, moja sprawa", to jest dla mnie zdanie, które mówi o fundamentalnym niezrozumieniu jednostki ludzkiej - stwierdziła Emilewicz, a potem dodała jeszcze, że wolność kobiet kończy się, gdy zachodzą w ciążę.
Okazuje się, że media przekręciły jednak słowa posłanki.
Jadwiga Emiliewcz chciała powiedzieć, że wolność kobiet kończy się, gdy zachodzą do Jarosława Kaczyńskiego, który dzięki swojemu Trybunałowi Konstytucyjnemu pragnie zrobić z nich inkubatory lub trumny z martwymi płodami.
Wystarczy, że kobieta zbliży się do prezesa PiS, i nagle zaczyna rozumieć, jak niewiele ma do powiedzenia.
A jeżeli będzie miała szczęście, to usłyszy też apel prezesa do narodowców o obronę kościołów za wszelką cenę, co daje nowo powstałym bojówkom Kaczyńskiego podstawę do bicia uczestniczek demonstracji za wszelką cenę.
To jest ASZdziennik, ale cytat Emilewicz o tym, że kobiety w ciąży tracą wolność, nie jest zmyślony.