Fot. Facebook/LunaparkNadWisla/123rf.com
Reklama.
Każdy weekend Jakuba od marca wyglądał właściwie tak samo: miska chipsów, wygodna bluza okraszona okruszkami ciasta, herbatka, kot na kolanach i maraton od S01E01 po S08E10.
Dlatego 28-latek obiecał sobie jedno: od dziś przez najbliższe 48 godzin tylko szampan, fajerwerki, lasery i niemal Sylwester, tylko że we wrześniu. Decyzję ogłosił na czasie grupowym, do którego dodał 87 znajomych. Żadnego z nich nie widział od marca.
- Tak, że tego... Ktoś coś może? - nieśmiało zagaił Jakub po niemal pół roku milczenia. - Myślałem, żeby może wieczorem skoczyć na jakiś koncert, kino plenerowe, może jakiś zlot food trucków, nocny market, może jogę plenerową, burgerka, fryteczki, spacer, melanżyk, jakieś trapy, rapsy, a najlepiej na wszystko? - zaczął wymieniać atrakcje, które przegapił latem.
Odważna deklaracja Jakuba oznacza, że w ciągu dwóch dni mężczyzna musi nadgonić niemal pół roku siedzenia w domu jak kołek. I tylko hejterzy albo ludzie małej wiary uważają, że ogarnięcie 24 straconych weekendów w ciągu 48 godzin nie jest możliwe.
Zwłaszcza, gdy pod nosem jest Lunapark. I ostatni, najlepszy weekend lata.
Jakub nie chciał komentować kontrowersyjnej teorii, jakoby celowo oszczędzał siły od marca, by dzisiaj, na zamknięcie sezonu w Lunaparku, zacząć 48-godzinny maraton od porannej jogi po nocne didżejskie seciki nad Wisłą.
I tylko jedno niepokoi Jakuba. Wysyła na czacie już kolejną wiadomość o Lunaparku, a tu nadal zero odzewu. 28-latek myśli, że znajomi siedzą w domu jak kołki, bo całe wakacje srogo imprezowali.
Ale tak naprawdę wszyscy są już od wczoraj w Lunaparku.
To jest ASZdziennik, ale ostatni Weekender w Lunaparku dzieje się naprawdę. Szczegóły i program tutaj!