Fot. Twitter/@kryztiandk
Reklama.

Miś do tej pory znany był głównie z tego, że jest dzielnym przedszkolakiem i klapnięte uszko ma. Teraz będzie zaś znany jako tęczowy przebieraniec.
Wszystko wskazuje jednak na to, że sprawa Uszatka nie jest aż taka prosta jak w przypadku jednoznacznie heteroseksualnych postaci historycznych, takich jak Smok Wawelski czy warszawska Syrenka. Wśród prawicy już pojawiają się kontrowersje, czy może Miś Uszatek faktycznie nie należał do osób LGBT.
- To w końcu komunistyczna bajka - zauważa przytomnie jeden z posłów PiS. Zdanie parlamentarzysty podzielają także niektórzy zwykli widzowie.
- Jego relacja z Zajączkiem zawsze wydawała mi się podejrzana - mówi 38-letnia Justyna. - No i to rozerotyzowane przebieranie się w piżamkę.
- Dlaczego Prosiaczka wychowywała Ciocia Chrum-Chrum, a nie normalna polska rodzina? - pyta z kolei 47-letni Tomasz. - Mama Królików też nie ma męża.
Jakby tego było mało, na emitowanej w latach siedemdziesiątych animacji wychowało się całe pokolenie osób LGBT.
- Tak, oglądałem Uszatka - przyznaje Robert, gej z Wrocławia. - Coś jest na rzeczy.
O podejrzanym charakterze Misia może świadczyć też fakt, że serial chętnie kupiły telewizje w krajach, gdzie homoseksualna propaganda ma się świetnie od lat. To m.in. Holandia ("Teddy Hangoor"), Portugalia ("O Urso Teddy") czy Finlandia ("Nalle Luppakorva"). Być może i tam Miś Uszatek odcisnął piętno na wzrastającej generacji.
Sprawą zainteresował się już Jacek Kurski. Jak mówi, to świetna okazja, by zagłębić się w archiwa bajek emitowanych w TVP za komuny.
I teraz sprawdzi, czy heteroseksualni byli Kot Filemon, Wróbel Ćwirek i Pingwin Pik-Pok.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty zostały zmyślone, ale Miś Uszatek naprawdę dostał tęczową girlandę.