Fot. WikiMedia Commons/Adrian Grycuk (CC BY-SA 3.0 PL)
Reklama.
- Bardzo się cieszę z tego zaproszenia - mówi ASZdziennikowi wzruszony wirus, który co prawda nie jest członkiem parlamentu, ale w ostatnich dniach prowadził tam intensywny networking.
Koronawirus nie rozumie, dlaczego swoją nieobecność zapowiedzieli już niektórzy z zaproszonych, m.in. Lech Wałęsa, Włodzimierz Cimoszewicz i Róża Thun.
- Ja będę - zapewnia wirus, który świetnie odnajduje się na salonach, zwłaszcza takich, gdzie jest dużo ludzi i zamknięte drzwi. Nie ma też najmniejszych problemów z przestrzeganiem protokołu dyplomatycznego, bo i tak jest niewidzialny gołym okiem.
- Mogę dłubać w nosie i jeść bezę palcami - puszcza figlarnie oko koronawirus.
Jak wynika z naszej rozmowy, wirus wciąż nie wie, czy będzie miał okazję osobiście pogratulować Andrzejowi Dudzie wygranej w wyborach. Nie wyklucza jednak, że tak polubi nowego-starego prezydenta, że po zaprzysiężeniu nie zostawi go samego. Możliwe, że pójdzie z nim do domu, żeby przedstawiono mu także Agatę.
Jak zapowiada wirus, niezależnie od wszystkiego na pewno będzie serdecznie życzyć prezydentowi powodzenia w czasie następnych pięciu lat rządów.
- Albo czterech tygodni, jeżeli ma choroby współistniejące.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty zostały zmyślone, ale inauguracja w Sali Kolumnowej odbędzie się naprawdę.