7 rzeczy, które zrobiliśmy w domu, żeby poczuć się jak na letnim festiwalu [JEDYNA TAKA RELACJA]
ASZdziennik
09 lipca 2020, 11:41·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 09 lipca 2020, 11:41
To lato dla wielu z nas jest inne niż wszystkie. Zamiast być na festiwalu muzycznym, a tam śpiewać, tańczyć, biegać, skakać, gubić znajomych, latać pomiędzy scenami i z obłędem w oczach przedzierać się przez watahy licealistek, siedzimy w domu i co robimy? No właśnie: tęsknimy za tym wszystkim. Jak pokonać nostalgię i tęsknotę za lipcowym katharsis pod sceną? Jakim erzacem wypełnić puste serce?
Reklama.
Postanowiliśmy spróbować razem ze sprzętem Samsung, który pomógł nam w domowych warunkach doświadczyć wrażeń normalnie odczuwanych na festiwalu muzycznym.
I zaraz wy też dowiecie się, co robić, by złapać dystans do tych wakacji.
1. Wystylizuj się
Czym jest festiwal muzyczny bez odpowiedniej oprawy? Zadbaj o intensywny makijaż, brokat na twarzy, frędzle, pióra, wianki i co ci jeszcze dusza podpowie. Wiadomo, że w zwykłym T-shircie na festiwale przychodzą tylko dziwacy i starcy po trzydziestce. W festiwalowym outficie wychodź do pracy i po bułki, ale przede wszystkim wykonaj ok. tysiąc zdjęć swojej stylizacji. Niech i twoich pięćdziesięciu followersów na Instagramie nacieszy oczy.
2. Szukaj znajomych
Wprowadź festiwalowe zwyczaje także w swoich codziennych kontaktach! Umawiaj się ze znajomymi w nieprecyzyjnych godzinach, a następnie dzwoń do nich, żeby przekonać się, że telefon im się wyładował albo nie słyszą dzwonka. Nie ma nic bardziej festiwalowego niż stać na palcach i rozglądać się z nadzieją, czy przypadkiem wśród tych 10 000 ludzi wokół nie ma przypadkiem Asi i Pawła, którzy dwie godziny temu poszli tylko na chwilę do toia.
3. Nagrywaj koncerty
Swoją operatorską rękę ćwicz w czasie YouTube parties. Nagrywanie wartościowych cykli wideo (od 6 do 10 filmów na koncert) nie tylko zasłoni wszystkim widok, ale też pozwoli ci przeżywać te same muzyczne uniesienia nawet całe lata później. Tę doskonałą pamiątkę na bank obejrzysz przynajmniej raz. Może. Kiedyś. Albo nie.
4. Przejdź dużo kilometrów
Pilnuj, ile chodzisz! Festiwal to nie tylko wzruszenia estetyczne, ale także pokonywanie piechotą dziesiątek kilometrów między jedną sceną, drugą sceną, trzecią sceną, strefą WC, strefą gastro, strefą czilautu oraz tym takim odludnym miejscem przy barierkach, gdzie miały czekać Kaśka i Ola, ale czeka tylko pustka i nicość.
5. Popłacz się ze wzruszenia
Niech piękna muzyka twojego ukochanego zespołu dotrze ci do serca i obija się o żebra. To nic, że słuchasz jej na słuchawkach Galaxy Buds+ i nie jesteś pod sceną, tylko wracasz z warzywniaka. Prawdziwa wrażliwość nie zna dnia ani godziny.
6. Nakręć film znad wody
Nie po to raz w roku wybierasz się do Gdyni, żeby nie pochwalić się na Instagramie całemu światu, że zamoczyłeś/aś nogi w wodzie. Ponieważ w domowych warunkach nie zawsze jest łatwo o morze, wspomóż się miejskim wodociągiem. Niech cały świat zobaczy, jak beztrosko chlupoczesz stopami w chłodnej toni, jakby jutra miało nie być.
7. Zgub telefon i go zlokalizuj
Do gorączkowych poszukiwań sprzętu zaprzęgnij wszystkich znajomych i pięcioro obcych ludzi dobrej woli. Albo po prostu włącz funkcję lokalizacji (ale hej, to za łatwe!). Po przejściu przez wszystkie stadia żałoby (zaprzeczenie - gniew - targowanie - depresja - akceptacja) odnajdź zgubę we własnym plecaku albo nerce. Odetchnij z ulgą tak, żeby usłyszeli cię nawet w Gdyni, Warszawie, Katowicach, Białymstoku czy Płocku.
A nawet w Roskilde czy Glasto, gdzie też nie ma żadnych festiwali i też muszą łapać dystans do wakacji 2020.
To jest ASZdziennik sponsorowany na zlecenie Samsung.