Fot. Facebook/Anna Kalczyńska Maciejowska, Twitter/Anna Kalczyńska
Reklama.
A oto jej recepta:

"A może błędem jest SPOSÓB opowiadania o ludziach LGBT? Zamiast agresywnych seksualnych parad na ulicach i wojujących polityków potrzeba empatii i spokoju w przedstawianiu historii ludzi wokół nas?" - zapytuje Kalczyńska.
Osoby homo, bi i transpłciowe już ucieszyły się z genialnego pomysłu dziennikarki. Od teraz po prostu zmienią swoje postępowanie i przestaną być agresywne.
- Koniec z bezpardonowymi atakami na prawicowych posłów, Kościół i Polskę - obiecuje Antek, transpłciowy chłopak z Kutna, pod którego butem od dawna jęczy zmiażdżona tradycyjna rodzina. - Już nie będę.
- Do tej pory nie miałam litości. Ze swoją dziewczyną strasznie gnębiłyśmy heteroseksualnych kolegów z klasy - przyznaje skruszona Ola, 16-letnia biseksualistka z Sanoka. - Może czas przestać, to polubią nas bardziej.
Również politycy na co dzień wojujący o prawa człowieka postanowili nieco stonować swój ostry ton, który wszak nie przysparza im zwolenników po prawej stronie. Dowiedzieliśmy się m.in. że Adrian Zandberg nie będzie już zapewniał osób LGBT, że lewica stoi po ich stronie, a Robert Biedroń przestanie się obnosić.
Żeby jeszcze uwiarygodnić słowa Anny Kalczyńskiej o agresywnych seksualnie paradach, załączamy wideo z ubiegłorocznej warszawskiej Parady Równości.
Tyle że chyba źle zmontowane, bo agresywny i wojujący jest tam tylko Grzegorz Braun.

To jest ASZdziennik, ale tweet Anny Kalczyńskiej jest prawdziwy.