Fot. Twitter/Kaja Godek, YouTube/Telewizja Republika, youtube.com/watch?v=ByNTePlCPzA
Reklama.
Telefonem śmierci, pod którym można się dowiedzieć, jak i gdzie zabić dziecko.

Wszystko jak zwykle przez PiS i ministra Szumowskiego - współczesną inkarnację Heroda z Judei, który nic, tylko dyszy żądzą dziecięcej krwi. (To dlatego ma takie zmęczone oczy.)
O co chodzi? Rząd właśnie stwierdził, że lekarz, który nie chce wykonać aborcji, zasłaniając się klauzulą sumienia, nie musi już informować pacjentki, w jakim innym miejscu otrzyma pomoc. Wydawałoby się, że Godek powinna być z tego zadowolona czy coś, ale okazuje się, że nikt nie jest bardziej roszczeniowy od zygotarian, nawet millenialsi.
Bo nadal istnieje infolinia NFZ, gdzie można zadzwonić i zapytać, który szpital wykonuje jakie refundowane procedury medyczne - do których należy także legalna aborcja.
Jak dowiaduje się ASZdziennik, nazwa "telefon śmierci" jest o wiele bardziej chwytliwa niż "infolinia NFZ" i tak odtąd będzie się nazywał ten numer. Niestety - wbrew słowom Kai Godek - nadal nie będzie się można pod nim dowiedzieć, jak i gdzie zabić dziecko.
Po te informacje wciąż trzeba zwrócić się do antyszczepionkowców.
To jest ASZdziennik, ale fantazja Kai Godek nie została zmyślona.