Fot. Facebook/Krzysztof Przepiórka
Reklama.
I może po prostu wkleimy tu jego pismo do dyrekcji podstawówki w pobliskiej Kowali.
"Zwracam się z prośbą o umożliwienie dzieciom uczestniczenia w ćwiczeniach duchowych" - zwraca się z prośbą proboszcz, by zaraz potem wypalić z naprawdę grubej rury. Zachowujemy oryginaną składnię i interpunkcję.
"W ostatnim czasie świat oszalał z powodu (ś)wirusa przybyłego z Chin" - pisze ksiądz, któremu nieobca jest zabawa słowem. - "Jeszcze większym zagrożeniem jest wirus złego ducha atakujący nie ciało ale duszę, który jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć (1 P 5, 8)."
Jak dowiaduje się ASZdziennik, w słowach ks. Knapa tkwi głęboki sens. Koronawirus to mała cząstka niewidoczna gołym okiem i w porównaniu z ryczącym lwem w ogóle nie jest straszny.
"Proszę o przypomnienie, zachęcenie i umożliwienie uczniom wyznającym wiarę katolicką uczestnictwa w nabożeństwach" - pisze dalej proboszcz. - "Proszę o pomoc w zachowaniu bezpieczeństwa i porządku w drodze do, z i w świątyni."
Tak jakby nie można było się o to bezpieczeństwo po prostu pomodlić.
To jest ASZdziennik, ale nie zmyśliliśmy tego listu.