
Reklama.
- Gdzie jest źródło tej paranoi? - pyta retorycznie Paweł Lisicki na youtubowym kanale wSensie.tv. - Źródłem tej paranoi jest takie radykalne przywiązanie do życia ziemskiego - tłumaczy.
Lisicki podkreśla, że każdy człowiek powinien myć ręce. Problem zaczyna się wtedy, gdy chęć dożycia swoich dni w zdrowiu staje się zbyt radykalna. I na przykład uniemożliwia udział w masowych zgromadzeniach w kościele.
- Czym staje się człowiek? - pyta znów Lisicki o osoby zaślepione życiem doczesnym. - Człowiek staje się jakimś zbiorem elementów, które mają jak najdłużej wegetować, nie ma żadnego innego wymiaru.
Lisicki ubolewa, że "zaraz nie będą miały sensu pielgrzymki, adoracja", a w szpitalach chorzy nie dostaną tego, czego najbardziej im potrzeba - wizyty księdza.
- Zachowując pewną hierarchię wartości, nie można przedkładać za wszelką cenę jako jedynego ludzkiego wymiaru przedłużenia, przetrwania i wegetacji - podkreśla. - Nie można kłaść na ołtarzu tego, co jest znacznie ważniejsze, czyli np. dostępu do sakramentów, życia nadprzyrodzonego.
Lisicki ocenił, że księża, którzy we Włoszech odwołali msze z uwagi na ryzyko koronawirusa (przypomnijmy: we Włoszech zmarło już 366 osób), mają "zeświecczoną świadomość".
- Niestety: mamy na szali dwie rzeczy - tłumaczy Lisicki. - Jedna: zwiększenie prawdopodobieństwa w sposób absolutnie oszalały, że ograniczymy wzrost epidemii, druga: wzmocnienie duchowe, czyli wszystkie łaski.
Paweł Lisicki wraz z prowadzącym program ubolewają, że dla włoskich duchownych, którzy z epidemiologami się chyba na łby zamienili, szala z łaskami jakby w ogóle nie istniała.
I rzeczywiście, bo życie doczesne jest takie przereklamowane. Zwłaszcza gdy słucha się Pawła Lisickiego o koronawirusie.
To jest ASZdziennik. Żaden cytat nie został zmyślony.