
Reklama.
- Dla mnie była to niesamowicie barwna postać. Na każdej premierze, na każdej gali, na każdym takim evencie Jerzy Gruza musiał być, z tym swoim szalikiem zamotanym zawsze gdzieś pod szyją... - rozpoczęła Łepkowska swoją sentymentalną opowieść o artyście.
A potem, nie zmieniając tonu, dorzuciła o to:
- Zawsze powiedział coś dowcipnego, zawsze - nie bacząc na #metoo - poklepał jakąś pannę, ładną dziewczynę, po pupie albo powiedział jej komplement...
Jak dowiaduje się ASZdziennik, kluczowe cechy barwnych postaci to w istocie dowcipne żarty, fantazyjnie zamotany szalik i molestowanie seksualne młodych kobiet. Musisz pamiętać o wszystkich trzech, jeśli chcesz zostać zapamiętany.
Zwłaszcza przez te kobiety, bo uczucie szoku, zażenowania i bezsilności, jak ktoś położy łapę na twojej pupie, to miks, który dosyć konkretnie wbija się w pamięć.
To jednak nie wszystko. W tej samej rozmowie poznaliśmy także powód, który umożliwił Łepkowskiej pochwalenie Gruzy na jednym wydechu za poczucie humoru i za to, że klepał panny po tyłkach, nie bacząc na #metoo.
- Natomiast ja osobiście miałam z nim kiedyś taką przygodę...
- Poklepania?
- Nie, nie dostąpiłam tego zaszczytu.
- Poklepania?
- Nie, nie dostąpiłam tego zaszczytu.
Bo może - kto wie! - by tego aż tak czule nie wspominała.
To jest ASZdziennik, ale Ilona Łepkowska wszystko to naprawdę powiedziała.