
Reklama.
Justyna, Kasia, Piotrek i Andrzej z Warszawy nie pamiętają, kiedy coś wywołało w nich takie radosne oczekiwanie, jak wizja wspólnego pichcenia smakołyków w miłym gronie.
- Kiedyś w piątek coś bym przyćpał, wypił trochę szotów, wyrwał obcą laskę w Planie i pojechalibyśmy razem do Luzzter - wspomina dawne dzieje 27-letni Andrzej. - Dziś bardziej cieszy mnie myśl o tym, jak z przyjaciółmi mieszamy zupę o 19.30.
Jak dowiaduje się ASZdziennik, oprócz zupy z pieczonego czosnku w menu znajdą się też frytki z batatów i jakieś pasty. Na fali podniecenia znajomi szybko wspólnie ustalili, kto kupi składniki, kto przyniesie wino, a kto drogie bagietki z Vincenta. Co więcej, już wiadomo, że wszyscy wywiążą się ze swoich zobowiązań, bo są dorośli.
- Parę lat temu ojebałabym po prostu jakieś czipsy, dziś mam ochotę pół wieczoru obierać czosnek, żeby zjeść z przyjaciółmi smaczną kolację - mówi, zdumiona sama sobą, 29-letnia Justyna. - Nie wiem, gdzie i kiedy zostawiłam młodość.
Dojmujące poczucie przemijania towarzyszy także pozostałym.
- Ja też bym powspominał dawne szaleństwa, ale muszę iść sprawdzić, czy do baba ganusz daje się kmin, czy nie - wymawia się od wypowiedzi 27-letni Piotrek, który po prostu nie chce się rozpłakać na wspomnienie utraconej wiosny życia.
ASZdziennik wie już, że ostateczny moment, kiedy grupa znajomych uświadomi sobie swoją starość, nadejdzie jednak dopiero w przedmiotowy piątek.
Bo nikt nic nie przypali i wszystko wyjdzie pysznie.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.