Dramat 30-latki. Umówiła się na randkę z Tindera i teraz musi na nią iść
ASZdziennik
15 stycznia 2020, 17:18·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 15 stycznia 2020, 17:18
Popełniła jeden nierozważny krok przedwczoraj, a konsekwencje poniesie dzisiaj wieczorem. Tak właśnie zachowała się 30-letnia Basia z Poznania, która nieopatrznie zgodziła się na randkę, którą zaproponował jej na Tinderze 33-letni Marcin. I teraz będzie musiała na nią iść.
Reklama.
Jak zwierza się ASZdziennikowi 30-latka, nie sądziła, że za beztroskim tinderowaniem pójdą aż takie zobowiązania.
- Chciałam tylko oderwać się od codzienności, nawiązać gorący romans, przeżyć coś pięknego - opowiada poznanianka. - Nie myślałam, że w tym celu trzeba będzie aż pójść na kawę.
Do feralnej decyzji doszło na fali spontanicznej, krótkiej rozmowy, kiedy Marcin najpierw sprytnie zagadnął o jej rower ze zdjęcia, potem powiedział miły komplement i uśpił czujność Basi rozmową o filmach, by zaraz potem podstępnie i niespodziewanie zaprosić ją na randkę.
- Zaskoczona, zgodziłam się - żałuje dziś poznanianka, przerażona wizją, że będzie musiała poznać się z obcym człowiekiem napotkanym w aplikacji do poznawania obcych ludzi.
W miarę, jak zbliża się termin straszliwego spotkania, Basia coraz mocniej zastanawia się, czy go nie odwołać, i coraz mocniej jest jej z tym pomysłem głupio.
Na szczęście ASZdziennik wie coś, czego nie wie jeszcze zdenerwowana 30-latka. Dotarliśmy także do drugiej strony nieszczęśliwego planu, czyli Marcina (33).
Bo biedak tak się stresuje Tinderem, że używa tam fejkowych zdjęć i w ogóle nie przyjdzie.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.