7 zdań, które zrobią z ciebie eksperta/ekspertkę od Senatu [SPRAWDZONE]
ASZdziennik
14 października 2019, 15:42·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 14 października 2019, 15:42Zdarzył się cud i PiS stracił Senat, izbę, o której pierwszy i ostatni raz pomyślałeś w 1998 roku na teście z WOS-u. Co to oznacza dla opozycji, skoro PiS staje się teraz opozycją? I co to w ogóle ten Senat? Spieszymy z wyjaśnieniami.
1. Niewiele osób wie, ale Senat to instytucja, która w polskim systemie politycznym pojawia się już w XV wieku.
Tak, tak, Wikipedia nie kłamie: Senat już wtedy był izbą wyższą Sejmu. I choć w jego skład wchodzili między innymi biskupi, nie negujesz znaczenia tej instytucji, która swój elitarystyczny charakter - z przerwą na PRL, kiedy Senatu w ogóle nie było - zachowała aż do 1989 roku, kiedy pojawił się w kształcie znanym i przejętym dziś przez opozycję.
2. Uważam, że opozycja nie jest PiS-owi niczego winna i powinna wziąć marszałka oraz trzech z czterech wicemarszałków.
Niby jesteś demokratą, ale czekasz na jakąś formę zemsty przez ostatnie 4 lata i oto jest. Więc może zróbmy PiS małe przetarzanko, a potem zajmiemy się może wolą "ich" wyborców. Może nikt nie zauważy.
3. No to teraz się zacznie: bez zgody Senatu PiS nie będzie mógł powołać między innymi: rzecznika praw obywatelskich, prezesa NIK, IPN, UKE, nie wspominając o KRRiTV, PUODO czy ławnikach SN.
Senat nigdy nie miał wielkiego znaczenia, ale Konstytucja i ustawy przewidują dla niego kilka zadań, których teraz PiS nie będzie mógł wykonywać w 5 minut w nocy odbierając SMS-y z pieczary na Nowogrodzkiej.
4. Nareszcie ktoś zaciągnie hamulec ręczny PiS-owskiemu walcowi. 30 dni na rozpatrzenie każdej ustawy to i dużo, i mało, ale przynajmniej skończą się nocne ustawy Piotrowicza.
Konstytucja i regulamin Senatu mówią jasno: Senat ma 30 dni na pracę nad ustawami z Sejmu. Przy ustawach pilnych czas ten ulega skróceniu do 14 dni, ale to nadal wieczność wobec sprintu z poprzedniej kadencji. I tak PiS zrobi wszystko, co będzie chciał, ale przynajmniej będzie trochę chichotu z powodu wkurzonego Jarosława.
5. Nie cieszyłbym się za bardzo. Wystarczy, że PiS przekupi dwóch senatorów, no i nie zapominajmy, że po stronie PO mamy (na razie) Kazimierza Ujazdowskiego, tego PiS-owca.
Nie ma się co oszukiwać: PiS użyje wszystkich dostępnych stołków we wszystkich dostępnych Orlenach, żeby wyrwać dwie owieczki z 51-osobowej drużyny demokratów. Oczywistym celem będą senatorowie niezależni, PSL-owcy (dwóch i nienaruszalny Michał Kamiński) oraz Kazimierz Ujazdowski, który wiadomo, jak zagłosuje przy projekcie zakazującym aborcji ze względu na wady płodu. Poza tym nasza podjarka przewagą opozycji stoi na jednym, trochę szalonym założeniu: że na każdym posiedzeniu będą wszystkie z 51 osób, które wolą demokrację od d***kracji.
6.Ale skład będzie! Z jednej strony młody wilk Brejza, z drugiej Wadim Tyszkiewicz, który PiS-u nawet w drzwiach nie przepuści.
To prawda. Wskutek wewnętrznych rozgrywek w PO do Senatu wystartował poseł-przecinak Krzysztof Brejza, który w Senacie będzie zajmować się wszystkim, tylko nie dumaniem. Do tego jako niezależny dostał się Wadim Tyszkiewicz, krewki prezydent Nowej Soli (miasta piszącego ten tekst) i jako nowosolanin możesz zaręczyć, że pan Wadim kulom się kłaniać nie będzie.
7. Buahahahahaha, Karczewski. Buahahahaha!
Sukces opozycji to koniec marszałkowania jednego z największych buców dobrej zmiany. To ten gość zarabiając 20 tys. brutto radził lekarzom rezydentom, żeby pracowali dla idei. To ten gość po powrocie z Białorusi określił Łukaszenkę mianem "ciepłego człowieka". To ten gość w końcu nazwał demonstrantów pod Sejmiem "świrami". Dziś za to możesz mu wkleić takiego GIF-a. Nie tylko dlatego, że się cieszysz, ale też dlatego, że znasz się na Senacie.