Ślepota to straszna choroba, która atakuje podstępnie i z zaskoczenia. Tak właśnie stało się w przypadku myśliwego z Zachodniopomorskiego. Mimo tego, że na co dzień pracuje w nadleśnictwie i zna się na zwierzętach, nagły atak choroby na polowaniu sprawił, że przez pomyłkę zastrzelił żubra zamiast dzika.
Żeby zobrazować dramatyzm choroby, zachęcamy do zapoznania się z tym, jak wygląda dzik, a jak żubr.
To żubr, majestatyczny król polskich borów, o średniej masie ciała ok. 700 kg, mierzący w kłębie tyle, co dorosły człowiek.
A to dzik, taka bardziej włochata świnia.
Jak dowiaduje się ASZdziennik, choroba postąpiła tak daleko, że myśliwy nie rozpoznał, że nie ma do czynienia z dzikiem nawet wtedy, kiedy wycinał z zastrzelonego żubra mięso.
Pracownika nadleśnictwa spotkała podwójna tragedia. Teraz za zabicie zwierzęcia objętego ścisłą ochroną grozi mu do pięciu lat więzienia, a przecież on był pewien, że to dzik.
W czym pociecha? W tym, że Polacy nie pozostali obojętni na trudny los myśliwego: już ruszyły pierwsze zbiórki na operację oczu dla nieszczęśnika. Dobrzy ludzie z całego kraju wpłacają datki, by mógł odzyskać wzrok i następnym razem nie ustrzelić na przykład rowerzysty albo staruszki na grzybach, którzy też czasem przypominają dziki.
– Musimy zatroszczyć się o polskich łowców – mówi z troską Asia, która wpłaciła już 50 złotych. – To systemowy problem, który dotknął nie tylko tego biedaka. Z dzikiem potrafią pomylić nie tylko żubra, ale także byka, kolegę albo własną żonę. Gdzie pomoc dla tych ludzi?
Jak dowiaduje się ASZdziennik, do WHO już docierają petycje o to, by ślepotę myśliwską uczynić osobną jednostką chorobową. To może choć odrobinę ulżyć myśliwym w ich niedoli.
Bo już nie pójdą do więzienia za jakiegoś dzika, w którym inni widzą żubra.