Granicę między nauką a szaleństwem przekroczono na terenie jednej ze szkół podstawowych na Podlasiu. Każdej jesieni od co najmniej 60 lat krzyżowano tam kasztany z żołędziami. Sprawa ujrzała światło dzienne dzięki 12-letniemu Przemkowi, który zdecydował się przerwać milczenie.
Tylko od 1 września w ośrodku powstało 170 międzygatunkowych hybryd. Kontrowersyjne eksperymenty wyszły na jaw, gdy okoliczna ludność zauważyła, że z parków i skwerów w niewyjaśnionych okolicznościach znikają kasztany.
– Rodzice mówili mi, że będę tam uczył się przyrody i matematyki – przyznaje Przemek, który wbrew swojej woli został uwikłany w przekraczanie praw natury. – Tymczasem już po tygodniu kazali mi przynieść do szkoły kasztany i żołędzie.
Przemek myślał, że będą je tylko podziwiać, a potem odniosą bezpiecznie do parku. Można sobie tylko wyobrazić jego przerażenie, gdy pani od plastyki kazała mu wziąć do ręki gwoździk i zrobić kasztanowi precyzyjne nakłucie.
– Na początku wierzyłem, że kasztan jest chory i robimy to dla jego dobra, i dla dobra innych kasztanów – mówi Przemek. – Tłumaczyłem sobie, że pani musi wiedzieć co robi i nie kazałaby mi wtykać zapałek, gdyby nie było to zgodne z etyką naukowca.
O tym, jak bardzo dał się zwieść zabawie w Boga, Przemek przekonał się, gdy tylko ujrzał rezultat swych eksperymentów.
– W niczym nie przypominało to ani kasztana, ani żołędzia – opisuje Przemek, ocierając łzy. – Ich nienaturalnie grube kończyny ledwo trzymały się na wiotkich zapałczanych ścięgnach, a na twarzy malował się jarzębinowy grymas bólu.
– Mógłbym przysiąc, że na przerwach słyszałem dobiegające z sali do plastyki piskliwe błagania o skrócenie ich cierpienia – wspomina roztrzęsiony Przemek. – Nie mogłem dłużej milczeć
Istnieje podejrzenie, że w swych chorych eksperymentach naukowcy posunęli się znacznie dalej. W szufladach w sali od plastyki znaleziono kolorowe liście, szyszki, korę i łupiny od orzechów.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały tylko trochę zmyślone.