Fot. Facebook/Małgorzata Kidawa-Błońska, Twitter/Jacek Nizinkiewicz
Reklama.

Inni kandydaci w wyborach parlamentarnych, którzy nie postarali się o tak oszałamiających przodków, właśnie myślą, czy na pewno warto startować.
– Mój pradziadek był zwykłym chłopem małorolnym – zwierza się ASZdziennikowi kandydat na posła, który ze wstydu pragnie zachować anonimowość. – Nie wiem, czy w takim razie ja też nie powinienem rzucić tej Warszawy i wyjechać na wioskę siać oziminę.
Nowe spojrzenie na to, kto ma papiery na jaką funkcję, sprawiło także, że cała Polska staje przed poważnym wyzwaniem. Nie wiadomo, czy uda się uzbierać tak wielu prawnuków posłów sprzed wojny, żeby stworzyć kompetentny Sejm, czy znowu do stołków dorwą się jacyś potomkowie rolników, ślusarzy i budowniczych.
Już wiadomo za to, że przyszli parlamentarzyści oprócz oświadczeń majątkowych będą musieli wypełnić takie o pochodzeniu. Pomysł podoba się nie tylko stronnictwu Kidawy-Błońskiej, ale także przedstawicielom PiS.
Bo pozwoli wykryć nie tylko pradziadków w Belwederze, ale i dziadków w Wehrmachcie.
To jest ASZdziennik. Prawie wszystko zostało zmyślone, ale tweet Jacka Nizinkiewicza nie.