
REKLAMA
Do kolizji doszło wczoraj przed północą w centrum Krakowa. Beata Szydło wyjeżdżała z drogi podporządkowanej, na warunkowym zielonym świetle. Zamiast wjechać na prawy pas, zjechała od razu na lewy. W tył auta europosłanki wjechał samochód, którego kierowca nie miał szansy wyhamować.
Tym manewrem Beata Szydło zaliczyła egzamin na kierowcę Służby Ochrony Państwa. Polityczka PiS wykazała się konieczną w tym zawodzie bezwzględnością na drodze i doskonale pokazała, kto ma pierwszeństwo na drodze.
– Pani Beata wjeżdżając na lewy pas bez żadnego trybu pokazała prawdziwe umiejętności i mentalność kierowcy rządowej limuzyny - powiedział egzaminujący byłą premier oficer SOP. – Tak, niby doszło do stłuczki, ale pamiętajmy, że to kierowca, który w nią wjechał odbił się i trafił w latarnię tak, że auto nadaje się do kasacji, a nie odwrotnie.
Beacie Szydło poszło tak dobrze, że została nagrodzona 450 zł i 6 punktami.
To jest ASZdziennik, ale kolizja z winy Beaty Szydło nie została zmyślona.