
Reklama.
– Dobrze zrobiłem, że wsiadłem do tego samolotu – broni się poseł Rzońca. – Jakiejś tam wielkiej ujmy państwu polskiemu ani samolotowi. Bo przecież nie ugryzłem siedzenia ani nie popsułem samolotu, tylko rozmawialiśmy jak ludzie.
Jak czytamy z kolei w ustaleniach Onetu, za ludzkie rozmowy Kuchcińskiego podczas lotów tylko od marca 2018 do maja 2019 podatnicy zapłacili ponad 4 mln zł.
ASZdziennik potwierdził, że żaden z foteli w Gulfstreamie nie był nawet nadgryziony. Poseł Rzońca nie skusił się nawet na żaden z silników turbowentylatorowych, choć maszyna wyposażona była w dwa – po jednym dla każdego z pasażerów.
Na razie nie wiadomo, czy wśród gości Marka Kuchcińskiego był minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski. Brak doniesień o zjedzonych na pokładzie bobrzych ogonach.
To jest ASZdziennik. Nic nie zostało zmyślone: poseł PiS naprawdę nie zjadł fotela w Gulfstreamie.