Fot. Agnieszka Kosiec / Agencja Gazeta
Reklama.
Jak donosi Super Express, Durczok wracał z urlopu znad morza do Katowic. Były szef Faktów najechał swoim BMW X6 na pachołek oddzielający pasy ruchy w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego.
Dziennikarz bardzo żałuje swojego zachowania i zarzeka się, że drugi raz nie pojechałby przez Piotrków.
– Nawet będąc całkiem zamroczonym przez alkohol, powinienem był ominąć zwężony odcinek trasy z robotami drogowymi i pojechać np. przez Bełchatów – powiedział Durczok.
Podkreślił, że karygodne było zostać złapanym w aucie, które "praktycznie samo jeździ", gdy do celu zostało mu zaledwie 150 km, a on i tak już mocno wytrzeźwiał.
To jest ASZdziennik. Cytaty zostały zmyślone, ale Kamil Durczok naprawdę przejechał 370 km z 2,6 promila alkoholu.