Fot. Instagram/Eugénie Le Sommer, Twitter/TF1
Reklama.

Przekładając ze skrótów na ludzki język, ten tweet oznacza, że mecz Francja-Norwegia (druga kolejka) oglądało 9,4 mln ludzi, czyli 41% wszystkich Francuzów, którzy mieli w tych godzinach włączony telewizor. Szczyt oglądalności wyniósł 11 milionów – tyle osób, ile średnio oglądało mecze męskiej reprezentacji w fazie grupowej rok temu.
Dla szefów stacji to ogromny szok, bo ci wielcy biznesmeni nie mieli pojęcia, że kupili prawa do transmisji takiego hitu.
– Po prostu myśleliśmy, że nikogo nie będzie interesować, jak laski kopią piłkę – tłumaczy się ASZdziennikowi jeden z dyrektorów kanału, którzy zasięgnęli eksperckiej opinii polskich internautów o tym, że kobieca piłka to śmiertelna nuda i żadne widowisko, więc kto w ogóle będzie na to patrzył.
– No to rzuciliśmy klientom te stawki tak o.
I wyszło, że są mniej więcej 50-60% za niskie.
Na szczęście dla TF1, stacja zdążyła podnieść ceny reklam od razu po meczu otwarcia, w którym Francja zagrała z Koreą Południową. Ten z kolei przyciągnął przed telewizory 9,8 mln ludzi spragnionych obejrzenia, jak kobiety nie potrafią strzelać goli, wyprowadzać akcji, wykonywać stałych fragmentów gry i nie puszczać szmat.
I tak im się ten nędzny babski futbol spodobał, że następny mecz swojej reprezentacji też poszli oglądać.
logo
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty zostały zmyślone, za to wszystkie podane liczby są prawdziwe. Źródła: Asia Tokarska, TF1, Le Monde.