Fot. Instagram/Ewa Minge
Reklama.
Tym bardziej zaskakuje wczorajszy post Ewy Minge.
Bo projektantka jako jedna z nielicznych polskich gwiazd wygłosiła kontrowersyjną tezę, że Polska nie stoi na skraju ubóstwa i nie ma nic złego w tym, że dzieci dostają od państwa po 500 złotych.

Pewnie będę za to, co napiszę, wyklęta, ale nie mogę już słuchać tych wrzasków, że wychowujemy społeczeństwo niechętne pracy, leniwe i roszczeniowe, bo takie 500+ zniechęca do wstania z łóżka i wystarczy sobie zrobić czwórkę dzieci, żeby żyć wygodnie. Serio??? Ten kto wie, czym jest wychowanie czwórki dzieci ma też pojęcie o owej „wygodzie i dostatku” – pisze Minge.
Jak dowiaduje się ASZdziennik, rzeczywiście większość ludzi, która uważa, że tak wygodnie jest urodzić czwórkę dzieci i żyć z 500+, sama jakoś nie pali się do tego, żeby rodzić tę czwórkę i utrzymywać taką rodzinę za dwa koła miesięcznie.
Otóż to 500 jest dla dzieci i choć trudno uniknąć różnych patologicznych przypadków, to w większości nie zmienia te „pięć stów” niczyjego charakteru. Oceniam z pozycji pracodawcy i osoby od lat mieszkającej na prowincji.
Te pieniądze są niezbędne i u naszych sąsiadów z zachodniej strony dzieci dostają dużo więcej. Tam też nie sami święci i nie zawsze na buty czy wycieczkę są wydawane owe pieniądze – dodaje Minge, na zawsze burząc w polskim społeczeństwie stereotyp Niemca, który wydaje benefity od państwa na lekcje tenisa i wkładki ortopedyczne, podczas gdy głupi Polak wyrzuca je na wódkę.
U mnie dziewczyny biorą te pieniądze i nie zwalniają się z pracy. Nikt nie rzucił roboty i nie dorobił sobie kolejnego dziecka. A ci, którym to 500 nie ratuje niczego, zwyczajnie mogą nie składać wniosku, aby nie obciążać państwa, o które się tak bardzo boją, lub oddać „swój przydział” potrzebującej sąsiadce – pisze projektantka.
Straszenie, że państwo zbankrutuje, i trzymanie socjalu na poziomie głodującej Etiopii nie jest żadnym kierunkiem rozwoju. Trzeba zainwestować, żeby zbierać plony. Człowiek to najlepsza inwestycja. Tej kiełbasy mógł użyć każdy – zauważa jeszcze Minge.
W ten sposób wprowadziła w przestrzeń publiczną rewolucyjną tezę, jakoby nie istniały żadne magiczne moce, które uniemożliwiały poprzednim rządom wprowadzenie powszechnych świadczeń. I po prostu PiS wpadł na to pierwszy.
Jestem apolityczna od zawsze i od zawsze blisko ziemi i ludzi. (...) Lubię realne klimaty, bez przypinania się do ścianek i jupiterów. Lubię, jak ludzie dookoła są szczęśliwi i wiem po mojej małej strukturze, że szczęśliwy człowiek jest bardziej wydajny, twórczy, otwarty na nowe doświadczenia – pisze na koniec Minge.
Na przykład nowe doświadczenie lektury posta, w którym polska celebrytka nie ma problemu z powszechnymi świadczeniami dla dzieci.
To jest ASZdziennik. Post Ewy Minge nie został zmyślony.