Dramat fanów GoT. Bitwy o King's Landing woleliby nie widzieć, tak jak bitwy o Winterfell [SPOILERY]
ASZdziennik
13 maja 2019, 16:09·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 13 maja 2019, 16:09
Fani serialowej Gry o Tron nie mają lekko. Co tydzień oglądają, jak budowany przez 8 lat świat coraz bardziej staje w płomieniach. Dziś byli przygotowani na tradycyjną porcję rozczarowania. I się nie zawiedli.
Reklama.
Uwaga, poniższe spoilery nie zostały zmyślone!
W przedostatnim odcinku finałowego sezonu GoT rozegrała się bitwa o King's Landing. I w przeciwieństwie do bitwy o Winterfell z S8E03 było ją widać. Niekoniecznie wyszło to na korzyść widzów.
Fabuła odcinka została poprowadzona z niezwykłą lekkością. Niestety była to lekkość powtarzania poprzednich absurdów oraz tworzenia nowych, także przeczących poprzednim. Tym razem na przykład skorpiony - wielkie balisty strzelające amunicją ziemia/woda - smok okazały się bezużyteczne. Nie dość, że nagle trzeba było je ładować, to jeszcze były celne niczym imperialni szturmowcy po ciężkim dniu w pracy i trzech piwach.
Z kolei Drogon stał się nietrafialny i niesłyszalny (przynajmniej dla członków Złotej Kompanii), a jego ognisty oddech zyskał moc fali uderzeniowej atomówki. Praktycznie w pojedynkę zdobywa miasto, armia Jona wbija do środka, wojsko Lannisterów rzuca broń, a bicie dzwonów obwieszcza kapitulację.
I w tym momencie Dany odbija i morduje całe miasto. Dlaczego?
Bo tak.
Może dzwon zabił jej rodziców i odezwała jej się trauma. A może po prostu miała pójść w ślady Szalonego Króla, ale czas na rozwój postaci się skończył i trzeba było przeskoczyć od "to niefajnie, że ludzie mnie nie kochają" do "palę żywcem wszystkich, włącznie z kobietami i dziećmi". Nie wiadomo.
To oczywiście nie wszystkie głupotki, niekonsekwencje i oznaki pośpiechu scenarzystów, jakie znalazły się w odcinku. Nie wspomnimy już o tym, że do oblężonego miasta można się bez problemów dostać, jeśli się ma kaptur, ani o przekonaniu Cersei, że wieża to super ochrona przed smokiem.
Ale mimo tych wszystkich bzdur fani i tak zobaczą kolejny odcinek. W końcu ostatni, nie?
To jest ASZdziennik, ale co tam się odje*ało w s8e05 to głowa mała.