Fot. polsatnews.pl
Reklama.
Podobno istnieją osoby, na ustach których nie pojawiają się słowa powszechnie uznawane za wulgarne, gdy oglądają i słuchają Żalka w programie "Polityka na Ostro". Ale jeszcze ich nie znaleźliśmy.
Kiedy prowadząca Agnieszka Gozdyra przypomniała jego wypowiedź "Rodzice protestujący w sejmie traktują dzieci jak żywe tarcze i nie można dawać im pieniędzy do ręki, bo mogą być wśród nich zwyrodnialcy", polityk zaprzeczył, że kiedykolwiek to powiedział. Zarzucił dziennikarce kłamstwo, nieprzygotowanie i nazwał jej zachowanie "szczytem obrzydliwości".
Oraz użył dziwacznej analogii do układu trawiennego produkującego gazy.

W pełnej wersji rozmowy pojawia się też fragment, gdy Gozdyra pokazała mu cytat jego wypowiedzi, upierał się, że to wcale nie jest cytat jego wypowiedzi.
– Ale przecież pani widzi, że tutaj nie ma cudzysłowu.
– Jest.
– (ironicznym, protekcjonalnym tonem) Jest? Tak? To proszę zobaczyć, gdzie jest cudzysłów.
– Od słów "traktują dzieci jak żywe tarcze" do "mogą być wśród nich zwyrodnialcy".
– Ale dobrze pani wie, że tak nie jest.
Po zakończonym programie poseł Żalek podobno oblizał się rozdwojonym językiem i nagle jego ciało zamieniło się w stado węży, które rozpełzły się po ciemnych zakamarkach.
To jest ASZdziennik, ale poseł Żalek nie został zmyślony.