
REKLAMA
Nic bowiem tak nie zachęca do dodatkowej pracy z dziećmi w nadziei, że któreś z nich wygra olimpiadę, niż pensja rzędu 1800 zł.
Złota rada senatora, wygłoszona w programie Polsatu “Polityka na ostro”, od razu spotkała się z dużym entuzjazmem pedagogów. ASZdziennik dotarł do kilkorga z nich.
– Super sprawa, rzeczywiście! – cieszy się Alicja, nauczycielka polskiego w technikum samochodowym w Rakowicach. – Muszę więcej wycisnąć z moich chłopaków. Co prawda mamy tylko trzy godziny polskiego w tygodniu, ale jak się postaram, to na pewno dam radę i któryś z nich pokona wszystkich tych ludzi z liceów humanistycznych.
Olimpijczyków szczególnie chętnie będą wychowywać także nauczycielki i nauczyciele przedszkolni oraz ci, którzy uczą w klasach 1-3.
– Musiałabym wkręcić się do któregoś liceum i pożyczyć stamtąd jakiegoś olimpijczyka, żeby zamiast na swoje lekcje przychodził do mojej zerówki – zastanawia się Jola, która na co dzień robi z sześciolatkami wydzieranki i uczy ich obsługi liczydła. – No nic, dla chcącego nic trudnego. Trzeba zakasać rękawy, a nie marudzić na swój los.
Wychowywanie olimpijczyków to jednak niejedyny sposób na podwyższenie swojego wynagrodzenia. Jak przyznał senator na pytanie Katarzyny Piekarskiej z SLD, trik z olimpijczykami to świetne rozwiązanie głównie dla starszych nauczycielek.
Bo tym młodszym już wcześniej przypomniał sprawdzony sposób: urodzić i dorzucić sobie do zarobków 500+.
To jest ASZdziennik. Cytaty są zmyślone, ale rady pana senatora już nie.