Jola Ogar z żoną
Jola Ogar z żoną Fot. Instagram/Jola Ogar-Hill
REKLAMA

I chyba właśnie udało jej się przystopować Zofię Klepacką z jej homofobicznymi tekstami.
Zofia Klepacka, windsurferka, ostatnio dała niezły popis, z uporem godnym lepszej sprawy opowiadając wszędzie, że chłopak dziewczyna normalna rodzina. Dosłownie:

Informowała też, że “nie zgadza się na promocję wynaturzeń”, a także “mówi kategorycznie NIE dla promocji środowisk LGBT i będzie bronić tradycyjnej Polski”. Nie ma w tym nic zaskakującego, bo jak ktoś śledzi Klepacką, to wie, że poparła antyaborcyjny projekt Kai Godek i chętnie przebiera synka za małego powstańca, więc wszystko świetnie się spina.
Zosia nie zajarzyła tylko, że jak się jedzie na zgrupowanie kadry, na którym będzie też twoja koleżanka lesbijka, a ty tuż przed wyjazdem zaczniesz mówić w mediach o tym, że jest wynaturzeniem, to to jest trochę niewrażliwe i można by się jednak powstrzymać.
Jola Ogar uważa podobnie.

– Znamy się z Zosią 15 lat. Przecież wie, że jestem otwartą lesbijką. Poznała nawet moją żonę. Zrobiło mi się zwyczajnie przykro po tym, co napisała – mówi żeglarka. – Czekałam na nią na tym zgrupowaniu, żeby powtórzyła mi to samo prosto w oczy.
I nagle, kiedy niezłomna Zosia, która w internecie własną piersią broniła kraju przed tęczową propagandą, miała zrobić to samo na żywo, stał się cud. W odważnej obrończyni tradycyjnej Polski, gdzie baba to tylko z chłopem, coś pękło.
A my możemy na to powiedzieć tylko: dzięki, Jola.
Bo okazało się, że jak ci patrzy w oczy twoja koleżanka, która żyje szczęśliwie ze swoją żoną, to jakoś trudniej powiedzieć, że hurr durr, wielkie wynaturzenie. I zamiast tego mówisz, że nic do niej nie masz. I przepraszasz.
To jest ASZdziennik, ale to prawda.