Fot. 123rf.com
REKLAMA
Niektórzy w ogóle nie mają poczucia zażenowania, nawet gdy zachowują się jak typowi pozoranci.
Gdy 30-letni Krystian zanurzał się w Jeziorku Czerniakowskim w lutym, myślał, że jest twardszy i lepszy od innych, a jego ego rosło przeciwnie proporcjonalnie do genitaliów. Szkoda tylko, że on i jego pozerscy znajomi mieli na głowach i dłoniach ciepłe, zimowe ubranie.
Koledzy byli z siebie najwidoczniej bardzo zadowoleni, że się popisali i wyżebrali parę lajków na Facebooku i Instagramie. Zapewne myśleli, że to akt wielkiej odwagi, wejść do chłodnej wody w wydzierganej przez mamę wełnianej czapeczce, żeby synkowi nie zrobiło się zimno w główkę.
Najsmutniejsze, że ten ich akt domniemanego heroizmu nie był nawet prawdziwą kąpielą. Nie pływali, ani nie nurkowali. Zanurzyli się tylko na 30 sekund do pasa i stali w głupiej pozie z rękami na głowach i zadufanymi uśmieszkami na twarzach. 2-letnie dzieci mają większy kontakt z wodą podczas kąpieli w wannie.
Chwilę później wyszli, okryli się ciepłymi ręcznikami, rozruszali i napili gorącej herbatki. I jakoś nie zrobili sobie wtedy zdjęć nie wrzucili do sieci, bo koleżanki z pracy nie skomentowałyby ich słowami "ojej, ale z ciebie wariat! ;D".
I nawet nie mieli świadomości, z jakim zażenowaniem patrzyli na ich czapki i rękawiczki inni morsujący, w tym 80-letnie babcie, dla których to była trzecia kąpiel w tym tygodniu.
– Co za wstyd. To tak, jakby na maraton zabierać żele energetyczne w tubce. Paru godzin bez jedzenia nie wytrzymasz? – komentowały.
logo
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.