Fot. 123rf.com / Pixabay
Reklama.
Po ludzku znaczy to, że jeśli rząd się nie pospieszy, żadna paczka papierosów wyprodukowana po 20. maja nie będzie mogła trafić do sprzedaży. Jeszcze bardziej po ludzku: nie będzie u nas szlugów.
Podczas gdy importerzy, dystrybutorzy i zwykli palacze rwą włosy z głowy (a ci ostatni albo już planują zorganizowanie drugiego obiegu, albo z bólem serca rozważają e-papierosa), są tacy, którzy z przyjemnością powitają brak papierosów w Polsce.
Zadowoleni są na przykład nauczyciele, którym naprawdę nie sprawia przyjemności wchodzenie na dyżurach do toalety i dobijanie się do drzwi kabiny, z której unosi się siwy dym, a na podłodze widać sześć stóp. Może też zmniejszyć się liczba wypluwanych gdzie bądź smakowych gum do żucia – najlepszych zabójców aromatu szlugów since 1990.
Ale najszczęśliwsze są matki nastolatków – grupa, dla której najstraszniejszym obrazem na świecie jest paczka L&M-ów w kieszeni dziecka.
– Nie będę już musiała obwąchiwać mojej Klary za każdym razem, kiedy wraca do domu z imprezy – cieszy się Agnieszka, mama siedemnastolatki z Warszawy. – Zamiast stosować swój specjalny uścisk, dzięki któremu umiem niezauważalnie powąchać jej włosy i ubranie, będę mogła ją po prostu przytulić.
Wtóruje jej Ewa z Wałbrzycha, której syn kończy ósmą klasę. – Papierosy to śmierć. Cieszę się, że nie będzie ich już w normalnej sprzedaży. Mam nadzieję, że dzięki temu mój Krystian nie zacznie popalać.
Ale być może matki nie mają się co tak cieszyć.
Bo o papierosy może i będzie trudniej, ale zawsze zostaje marihuana.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty zostały zmyślone, ale w maju naprawdę może być kłopot ze szlugami.