Fot. Monty Python and the Meaning of Life
Reklama.
W oczach wszystkich przy stole pojawiło się przerażenie, a na czoła wystąpił pot. Od 17:00 napychali się kilogramami jedzenia, które wydawało się nie kończyć. Spróbowali każdej z 12 potraw, zjedli ciasto, napili się kawy. Czuli, że nie zmieszczą już absolutnie nic więcej.
– A na zakończenie cieniuteńka jak opłatek czekoladka miętowa – powiedziała mama. – Lekka jak piórko.
– Nic nie przełknę – odpowiedział wujek Bogdan.
– Już nie mogę, pękam w szwach – odparła córka Aneta.
– Tylko po jednej – obiecała mama.
– No dobrze – zgodzili się wreszcie wszyscy.
Kiedy wkładali czekoladki do ust, mama poszła do kuchni po ścierkę i płyn do szyb.
Za chwilę znowu będzie musiała umyć okna.
logo
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.