Fot. 123rf.com
REKLAMA
– Łzy to naturalna reakcja emocjonalna na milczący telefon i świadomość, że gdzieś tam istnieje czat grupowy na Messengerze, na którym znajomi właśnie umawiają się na łyżwy albo tańce, a nas nie dodali do grupy – tłumaczy prof. Ne Kaczmarczyk. – Nie ma się czego wstydzić i śmiało można dać upust emocjom.
Łezki od dawna kręciły się w oczach Polaków oglądających bożonarodzeniowe reklamy kawy, Allegro czy bombonierek, ale jak dotąd naukowcy nie potrafili odpowiedzieć na najprostsze pytanie: dlaczego?
– W nauce pokutował mit, że chodzi o eksponowane w spotach powroty stęsknionych dzieci do rodzinnego domu na wigilię, nastrojową muzykę, uchwyconą pogoń za nostalgicznymi wspomnieniami z dzieciństwa albo poruszenie malujące się na twarzach dzieci czekających na Świętego Mikołaja - tłumaczy prof. Henryk Kaczmarczyk. – Nic bardziej mylnego.
Z badań socjologów z UW przeprowadzonych na reprezentatywnej grupie Polaków jasno wynika, że na bożonarodzeniowych reklamach płaczemy, bo jest piątek, a my siedzimy w domu samotnie oglądając reklamy w TV i myślimy o życiu, które właśnie przecieka nam między palcami. A to nie jedyne fascynujące odkrycie badaczy.
Większość Polaków którzy są właśnie na mieście i próbują dopchać się do barów przez tłumy ludzi świętujących firmowe wigilię wolałoby być teraz w domu i samotnie oglądać świąteczne reklamy przed TV – twierdzą naukowcy.
logo
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.