Fot. Facebook/Tomasz Terlikowski
Reklama.
A pokazał to postami o pedofilii w Kościele, matce swojej. Zaczęło się delikatnie:
Ale potem się wkurzył i już poszło. Jeśli raz w życiu warto przeczytać coś, co napisał Terlik, nie dla beki albo na żywsze bicie serca zamiast porannej kawusi, to jest ten moment:
“Dobro ofiar jest kluczowe”, “To, że nie tylko metropolita, ale i połowa miasta wiedziała, i nic nie zrobiła, to jest skandalem”, “Czas milczenia się skończył”, “Dobro Kościoła ma twarz ofiar”. To nie są cytaty z felietonu Jana Hartmana ani śródtytuły z artykułu w Wyborczej.
Nie, to pan Tomek, który – jak się okazuje – nie gorzej od innych ogarnia, że krzywdzenie dzieci jest złe.
Co trochę zaskoczyło internautów.
logo
logo
logo
logo
A już na dobre utkwili w stuporze, kiedy Terlikowski wyjaśnił im, że o pedofilii w kościele mówił już lata temu i dziwi się, że się dziwią.
Teraz dla tysiąca zszokowanych ludzi, którzy polubili posty Terlikowskiego, jest tylko jedna odtrutka, która może im przywrócić poczucie, że wszystko jednak w normie, a świat dalej kręci się w tę samą stronę, co zawsze. Na szczęście niespecjalnie skomplikowana.
Wystarczy, że wejdą na Twittera Ziemkiewicza.
To jest ASZdziennik. Wpisy Terlikowskiego nie zostały zmyśłone.