Gra jest bardzo prosta i z wyglądu przypomina znane “Kto jest kim”. Różni się jednak kluczowymi kwestiami. Po pierwsze, są na niej tylko kobiety – artystki, wynalazczynie, królowe, astronautki i wiele innych. Po drugie, dzięki kartom z informacjami łatwiej zadawać pytania o ich osiągnięcia niż o wygląd. A po trzecie, została totalnym hitem Kickstartera – miała zebrać 17 tys. dolarów, a już w tej chwili ma 30 razy więcej.
Wszystko zaczęło się od uwag rodziny i znajomych. Jak opowiada w wywiadzie z Onetem projektantka gry, Zuzanna Kozerska-Girard, po urodzeniu dziecka zobaczyła, że wszyscy dookoła komentują wygląd jej córki. “Jaka piękna”, “jaka ładna”. I to się jej, nie wiedzieć czemu, nie spodobało.
To wtedy przyszło jej do głowy, żeby stworzyć coś, co pokaże dziewczynkom, że wygląd to nie ich jedyna zaleta. (Radykalny pogląd!) No i, niewiele myśląc, stworzyła.
Rodzina i przyjaciele mogą sobie teraz pogratulować. W końcu to ich komentarze pchnęły Kozerską-Girard do zaprojektowania gry, w której naprawdę nie ma ani jednego wybitnego mężczyzny, bo zostali specjalnie pominięci, bo ta gra jest o wybitnych kobietach i tylko o nich. Tym sposobem już nigdy nie odklei się od niej straszna łatka feministki.
Ale to nie koniec. Żeby było jeszcze bardziej lewacko i kosmopolitycznie, wśród 28 bohaterek gry znalazły się kobiety reprezentujące różne państwa, rasy i religie. To zdecydowanie nie to, co znajome, rdzennie polskie kolorowanki z żołnierzami wyklętymi czy piknik małego powstańca. Jedna Skłodowska-Curie wiosny nie czyni.
Gra jest antypolska również dlatego, że całość została wykonana z ekologicznych, lokalnych materiałów. Tylko brzozowa deska, bez tworzyw sztucznych. Zupełnie wbrew duchowi troski o klimat à la polonaise, którą ostatnio oglądamy na szczycie COP24.
I tylko dziwi, dlaczego użytkownicy Kickstartera tak to docenili.
Pewnie na złość.
To jest ASZdziennik. Gra “WHO’S SHE” nie została zmyślona.