Fot. ASZdziennik
REKLAMA
– Chciałam tylko sięgnąć po pieczywo, ale tata wrzasnął że przesuwam Cieśninę Kerczeńską – skarży się 16-letnia Wiktoria z Warszawy. – Od 30 minut siedzimy głodni i spragnieni, bo ojciec przescrollował Fejsa i nagle poczuł się generałem.
ASZdziennik ustalił, że 98% dzisiejszych posiłków w Polsce to tylko pretekst, by domorośli eksperci, którzy odkryli w sobie smykałkę do geopolityki, mogli wytłumaczyć rodzinom incydent na Morzu Azowskim.
logo
Arsenał generałów-samozwańców jest imponujący. Nie cofną się przed niczym, by oświecić bliskich swoją wiedzą.
Świeżo upieczeni stratedzy dysponują danymi z nagłówków portali internetowych i wynikami wyszukiwania frazy "morze azorskie gdzie", które dzięki algorytmom Google'a przeprawiono na Morze Azowskie.
– Nie mamy jak zadzwonić po pomoc, bo nasze smartfony to to rosyjskie okręty w czasie prowokacyjnych manewrów – skarży się Wiktoria.
Jak dowiaduje się ASZdziennik, eksperci wojenni na podorędziu mają też solniczki, sztućce, serwetki i piloty do TV, a nierzadko także filiżanki i kubki po herbacie.
A najgroźniejszą bronią nowych 20 mln kanapowych generałów jest przekonanie, że wszystkich interesują ich teorie.
logo
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.