Fot. Kacper Płażyński / Twitter
REKLAMA
Z perspektywy Warszawy wybory to seria brudnych zagrań, populizmu rodem spod budki z piwem i zawody w zniszczeniu kontrkandydata za wszelką cenę.
Aż tu Gdańsk wjechał cały na biało i pokazał, że można inaczej. Oto kandydat PiS Kacper Płażyński spotyka na kampanijnym szlaku urzędującego prezydenta Pawła Adamowicza (kiedyś PO). W Warszawie spotkanie Patryka Jakiego z Hanną Gronkiewicz-Waltz skończyłoby się rękoczynami i lustracją rodziny do siódmego pokolenia.
Ale takie rzeczy nie w Gdańsku:
Złośliwi powiedzą, że pączki z budyniem to przytyk do przydomku Adamowicza, ale łzy wzruszenia nam ten fakt przesłaniają.
Bo wyobraziliśmy sobie, że Polska może choć na chwilę ogłosić rozejm w całodobowej wojnie domowej.
To jest ASZdziennik, ale to prawda.