Widzowie, którzy czekają na premierę filmu "Kler" Wojciecha Smarzowskiego, muszą uzbroić się w cierpliwość. Bilety na seanse do końca roku są już całkowicie wyprzedane. Wykupili je za jacyś dziwni goście w różowych czapkach.
– Każdy może kupić bilet do kina, także mężczyźni w purpurowych czapkach – rozkłada ręce kasjer z multipleksu w Warszawie. – Na początku chcieli je dostać za "Bóg zapłać", potem zeszli na "co łaska", ale w końcu każdy wyjął swoją tacę i kupił po kilkaset ulgowych dla grup.
Tajemniczy tłum nie zdążył nawet odmówić różańca, a po biletach nie było śladu.
O rekordowym zainteresowaniu nowym filmem Smarzowskiego donoszą kina z całej Polski. Od samego rana po bilety ustawiły się długie kolejki ubranych w wystawne suknie mężczyzn o śpiewnym akcencie, który kasjerzy porównywali do Rafała Brzozowskiego na autotunie.
Choć klienci wyglądali groteskowo i podejrzanie, to kina zapewniają, że sprzedaż biletów na "Kler" zakłóciło jedynie kilka niegroźnych incydentów.
– Kilku czekających delikwentów umiliło sobie czekanie w kolejce kropelką wody święconej, a paru zaczęło okadzać foyer kadzidłem, ale po upomnieniu spokojnie przeszli do palarni – twierdzi kasjer z galerii handlowej.
Na razie nie wiadomo, czy tajemnicza akcja skupowania biletów ma związek z dziwnym zjawiskiem zaobserwowanym na terenie całego kraju.
Świadkowie donoszą, że gdy tylko wejściówki do końca roku zostały wyprzedane, z kominów parafii w całej Polsce uniósł się nagle biały dym.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.