Fot. 123rf.com
Reklama.
Wszystko wskazuje na to, że Marcin zamiast oglądać nowości na luzie będzie musiał w stresie nadrabiać zeszłoroczne zaległości.
– Nie wiem jak wytłumaczę to mojej dziewczynie Patrycji, która zgodziła się jechać pod warunkiem, że miejsce wypoczynku będzie obfitować w wino, pizzę i nowy, nieoglądany "Insatiable" – załamuje ręce Marcin. – Jak ja mam jej powiedzieć, że mamy jeszcze "Dirka Gently'ego" z poprzedniego roku do nadrobienia? – zastanawia się 30-latek.
Jak dowiaduje się ASZdziennik, kielczanin padł ofiarą własnego niedbalstwa i opcji ściągania seriali z Netflixa do oglądania offline. Cały poprzedni urlop wykorzystał co prawda na "Riverdale", "Glow" i "Jessikę Jones", ale na "Orange is The New Black" i "The End of the F**king World" już czasu nie starczyło.
I choć przez ostatnie miesiące udało mu się dzięki samooszukiwaniu utrzymać wrażenie, że wszystko nadrobił, grzechy poprzedniego lata znów do niego wróciły. Bo choć turnus się skończył, to sezony pozostały.
– To miało być lato świeżych odcinków, a tu zamiast odpoczywać przy "Mrocznym Turyście" muszę oglądać jakiś staroć z 2016 roku – skarży się 30-latek, ale nie składa broni.
Jak wynika z naszych informacji, Marcin zamierza z urlopu wrócić z czystą kartą, dlatego poprosił szefa o dodatkowe dwa tygodnie urlopu.
Na które szef się zgodził. Sam przecież dopiero co wrócił z dwumiesięcznego wypoczynku z "Narcos" i "Breaking Bad".
To jest ASZdziennik dla Netflixa.