Jesteście parą, kochacie się, planujecie ślub kościelny, idziecie więc na nauki przedmałżeńskie. Myślicie, że najgorsze, co może was spotkać, to wykład bezdzietnego singla o 100-letniej metodzie planowania rodziny. Niestety, mamy złą wiadomość. Właśnie pojawiło się coś dużo gorszego.
W serwisie Parafialnej Poradni Życia Rodzinnego we Wrocławiu pojawiły się porady dla narzeczonych. Gorsze od kalendarzyka małżeńskiego. Jest bowiem ryzyko, że - w przeciwieństwie do kalendarzyka - znajdą się ludzie, którzy zechcą je wziąć na poważnie.
Tabele tłumaczą narzeczonym m.in. "różnice seksualne" między kobietą a mężczyzną. O podobnych praktykach na kursach przedmałżeńskich poinformował także użytkownik Reddita.
Z licznych porównań dowiadujemy się, że kobiety generalnie nie lubią seksu, i że są rozedrganymi emocjonalnie mitomankami marzącymi tylko o rodzeniu dzieci, oraz że każdy mężczyzna to niezdolny do wrażliwości knur, którego powołaniem jest beznamiętne płodzenie, objaśnianie kobietom świata i "dokonywanie rzeczy ważnych", do których kobiety nie są zdolne, bo 98% ich mózgu zajmuje się procesami odpowiedzialnymi za plecenie wianków, przymilanie się mężczyznom i wymyślanie imion dla planowanej szóstki potomstwa.
Z relacji par wynika, że pierwsze efekty tabelki pojawiły się od razu po kursach przedmałżeńskich.
Część par wyszła z nauk przedmałżeńskich pokłócona o to, czy ulotka bardziej obraża mężczyzn, czy kobiety.
A reszta zamiast ślubu planuje już rozwód. Z kościołem.
To jest ASZdziennik, ale porady dla młodych małżeństw nie zostały zmyślone.