
REKLAMA
– O rany, będę musiała odwołać naradę, zacisnąć zęby i jakoś zdzierżyć ten zachód słońca – martwi się rozczarowana Monika. – Gorąco mi się robi jak pomyślę, ile mój pracodawca traci na każdej godzinie mojego urlopu, a ja muszę taplać się w basenie z tym dmuchanym jednorożcem – podkreśla i obiecuje sobie, że za rok nie będzie oszczędzać i dopłaci do hotelu z lepszym WiFi.
Może wtedy powrócą tak dobrze jej znane nerwobóle żołądka.
Monika ma jednak szczęście w nieszczęściu, bo poszła tylko na urlop bezpłatny. W gorszej sytuacji są sfrustrowani Polacy, którzy wzięli urlopy na szkodę firmy: nie mogą normalnie pracować, a na dodatek firma musi im się do tego dokładać.
– Warunki fatalne, słońce świeci mi w Excela, na lunche to albo kwaśnica albo pstrąg, a kajzerki "Studenckiej" z polędwicą i sałatą od pana kanapki trzeba ze świecą szukać – przyznaje Jacek, który od przyjazdu do Zakopanego chodzi głodny. – Jak tak dalej pójdzie, to odbuduję zdrowe relację z rodziną.
Na rozpaczliwe apele tysięcy Polaków zareagowali już pracodawcy z całego kraju. Uspokoili swoich pracowników i zapewnili, że w tym sezonie będą wyjątkowo wyrozumiali.
Na wszystkie maile będą mogli spokojnie odpowiedzieć po godzinach.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.