W tym państwie nie można się nawet swobodnie utopić. Nawet jeśli jesteś liderem partii "Wolność" i tak zaraz jakiś socjalista zignoruje twoją wolność i zacznie cię wyciągać na brzeg.
Jak donosi Super Express, ratownicy w Łazach wyciągnęli z Bałtyku mężczyznę, który miał potrzebować pomocy. Okazało się, że jest nim Janusz Korwin-Mikke.
Polityk walczył akurat z socjalizmem, wypoczywając na publicznej plaży, nad którą powiewała czerwona flaga. I kiedy akurat masakrował fale Bałtyku ramionami silnymi niczym niewidzialna ręka rynku, ruszyli do niego ratownicy.
– Pomogłem mu wyjść z morza. Był osłabiony – opowiada Adam Szczepankowski, ratownik z Łaz. – Bałtyk nie był spokojny, a przy wstecznych prądach i blisko brzegu można stracić grunt pod nogami i o własnych siłach nie wyjść na brzeg. Tak było w tym przypadku.
W głowie Korwin-Mikkego ta sytuacja wyglądała inaczej:
– Podszedłem do ratowników w Łazach i powiedziałem, że chcę sobie popływać – mówi polityk. – Jak wracałem po jakimś czasie spokojnie, to na brzegu stało dwóch ratowników i mówią mi, że muszą mnie ratować, bo dostali sygnał, że ktoś się topi. No w tym kraju nie można nawet utopić się spokojnie.
Niepotwierdzone źródła podają, że za Hitlera w Bałtyku pływało się lepiej.
To jest ASZdziennik, ale akcja ratunkowa na Korwinie i cytaty nie zostały zmyślone.