
REKLAMA
Nie wiadomo, do kogo Remigiusz Mróz kierował swoje pogróżki. Internauci zauważyli jednak, że pisarz zamieścił je chwilę po premierze "Cafe Belga", trzeciej w ciągu ostatnich 12 miesięcy płyty z udziałem Taco Hemingwaya.
– Nie mam kontaktu z Remigiuszem – przyznaje jego agent. - Jego sąsiedzi zeznali, że nad ranem zbudził ich dochodzący z mieszkania Remka bit do "Wszystko na niby", a pięć minut później z parkingu z piskiem opon odjechało jego auto.
Pisarz może działać w stanie silnego wzburzenia. Krytycy spekulują, że przy tempie pisania tekstów i wydawania płyt Taco Hemingwaya, książki Remigiusza Mroza zbyt szybko tracą na aktualności.
Przypomnijmy, że młody raper na wydanym dziś albumie zdążył wspomnieć m.in. o przegranej Polski z Senegalem na mundialu w Rosji oraz o koncercie na Orange Warsaw Festivalu z początku czerwca.
Mroza miało szczególnie zmrozić, gdy usłyszał końcówkę kawałka "2031".
– Bo mam linijkę taką, żeby zrobić 13 lipca i to będzie fajny smaczek. I to będzie fajne, ktoś w dniu premiery to usłyszy i będzie, wiesz, że o, to dzisiaj. Bum! – mówi w niej Taco Hemingway.
Po raz ostatni Remigiusza Mroza widziano, gdy z otwartym notatnikiem i gotowym do użycia dyktafonem kręcił się pod siedzibą Asfalt Records w warszawskim Śródmieściu. Może być zdolny do przeprowadzenia researchu.
Nad zażegnaniem kryzysu pracuje już wydawca powieści Mroza.
To jest ASZdziennik, ale Taco Hemingway znowu wydał nowy album.