– "Dzienniki" Witolda Gombrowicza kolejny rok z rzędu przegrały z kryminałami Mariusza Czubaja i Ryszarda Ćwirleja i znów nie zostaną przeczytane na wakacyjnym urlopie – dowiaduje się ASZdziennik.
Do tragedii doszło w ośrodku agroturystycznym na Mazurach, gdzie wartościowe tomiszcze udało się w celu poddania się lekturze. I tak początkowo było. Świadkowie mówią o 30-letnim mężczyźnie, który próbował "Dzienniki" czytać na tarasie racząc się dobrym winem podczas notowania co ciekawszych cytatów.
Sielanka nie trwała jednak długo. Drugiego dnia pobytu za sprawą konkubiny mężczyzny w urlopowej kwaterze znalazły się kryminały Mariusza Czubaja. Zaczęło się kartkowanie, początkowo tylko dla towarzystwa, potem już bez opamiętania, byle tylko poznać mordercę.
Na nic zdała się zakładka z inspirującym cytatem z Philipa Rotha tkwiąca jak wyrzut na stronie 64 "Dzienników". Sąsiedzi patologicznej pary mówią o kompletnym braku wstydu.
– Ona bez zażenowania prowadzała się z Chmielarzem, on z Miłoszewskim, razem chyba też wnosili Puzyńską, całą siatkę mieli nią wyładowaną – wspomina jeden ze świadków, który na Mazury wybrał się z "Księgami Jakubowymi".
Jak dowiaduje się ASZdziennik, w dniu wyjazdu po 5-dniowym ciągu para miała na koncie kilkanaście pozycji literatury popularnej i zero wyrzutów sumienia.
Tym bardziej, że "Dzienniki" wróciły do czołówki na liście do przeczytania w wakacje. Obok "Ulissesa" i trylogii gdańskiej Guntera Grassa.
To jest ASZdziennik, ale kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem.