Czyżby polscy reprezentanci lubili popić w ramach treningu?
Czyżby polscy reprezentanci lubili popić w ramach treningu? Fot. GW KA
Reklama.
Tomasz Włodarczyk z Przeglądu Sportowego przypomniał aferę alkoholową z października 2016, która kosztowała Boruca, Teodorczyka, Glika i Grosickiego po 50 tys. zł, a 7 innych reprezentantów po 10 tys. Napisał też, że "granice były przekraczane też podczas przedmundialowych przygotowań, ale nic z tym nie zrobiono".
Możemy się tylko domyślać, że "przekraczanie granic" nie oznacza poszerzania świadomości na drodze tybetańskiej medytacji, a raczej dawanie w palnik. Tak jak i tego, że dziennikarze sportowi są zbyt blisko kadry, żeby nie wiedzieć więcej o imprezach reprezentantów.
Więc fakt, że ktoś o tym napisał, nawet jeśli mocno ogólnikowo, to trochę jak ujawnienie afery Watergate. Tylko tutaj bardziej odpowiednią nazwą byłoby raczej Wódagate.
Bo oddawanie się melanżowi przed ważnymi meczami brzmi bardziej jak przyczyna porażki Polaków niż to, że Robert Lewandowski nie chciał się kumplować z resztą kadry i nigdy nie zaprosił ich do domu na placki z otrębów i topinamburu.
logo
To jest ASZdziennik, ale powód porażki Polaków na mundialu i tak jest jeden.