Fot. youtube/Respect Us
REKLAMA
Najnowszy film Respect Us trwa tylko dwie minuty, ale trauma po obejrzeniu zostaje na długo. Film nie oszczędza bowiem nikogo: swoją tandetą szkaluje wojów Mieszka, husarię, Legiony Polskie, bohaterów Poznańskiego Czerwca, polskich kibiców i Jacka Gmocha.
W filmie oprócz Gmocha wziął udział publicysta tygodnika "Do Rzeczy" Wojciech Wybranowski, a także członkowie wojskowych grup rekonstrukcyjnych. Przekaz produkcji jest jasny: na mundial pojechaliśmy bić wroga szablą i haubicą. Albo będziecie nas szanować, albo pułk naszych rycerzy wczesnośredniowiecznych zaanektuje Senegal.
Zdaniem eskpertów akcja Respect Us jest skuteczna, bo każdy Polak po obejrzeniu filmu staje w gotowości do boju, by bronić Polski przed podobnymi filmami w przyszłości.
Do wyjaśnienia i interpretacji pozostaje tylko jedna rzecz. Nadal nie wiadomo, co mówi Jacek Gmoch w 59 sekundzie filmu:
A) Ooaayy, ooeeooe!
B) Pomóżcie, zostałem uprowadzony przez terytorialsów i siłą zmuszony do nagrania tego filmu.
Bo to, że jego wzrok mówi "chciałem dobrze", jest aż zanadto wymowne.
logo
logo